Coroczny wysyp małych chorych kotków…

Jak co roku, latem następuje wysyp małych kociąt. Zjawisko to powtarza się chyba w całej Polsce, a przecież wiele fundacji i innych organizacji co roku prowadzi akcję sterylizacji i kastracji zwierząt. Mimo że i my prowadzimy taką akcję w gminie Lipowa, co roku trafia do nas mnóstwo maleńkich, bezmyślnie powołanych na świat stworzeń, którymi nikt się nie zaopiekował, skoro już się urodziły. Sytuacje gdy podrzucone zwierzęta są “bezdomne” to jedno, ale kuriozalne są sytuacje, gdy chore, umierające wręcz koty przynosi nam osoba, która dotąd trzymała je w swoim garażu. Z sześciu dostarczonych kociąt jedno umarło następnego dnia, dwa będą na pewno musiały mieć amputowane jedno oko z powodu zaawansowanej nieleczonej infekcji ropnej, trzeci może oko uratuje, a może nie. Co myśli taki człowiek, który każdego dnia patrzy na nędzę w swoim garażu? Na te szkielety maleńkie, cierpiące, które porzuciła matka i które z dnia na dzień słabną? Czemu przynosi nam je dopiero, jak zaczynają umierać?

Póki co umarł jeden kotek, pozostałe są w trakcie leczenia. Koszty są duże, a można ich było uniknąć, gdyby ktoś zechciał zaopiekować się nimi na czas. Kotki będą do adopcji.

Przypuszczamy też, że coroczny “sezon na koty” dopiero się zaczął, i będzie ich więcej. Jeśli widzicie nie zaopiekowane lub porzucone psy, koty, kocięta, szczenięta , dawajcie znać od razu. Nie czekajcie, aż jedynym wyjściem będzie eutanazja, bo wtedy obciąża to również Wasze sumienia. Patrzyliście, i nic nie zrobiliście. RÓBCIE.